Archiwum marzec 2004


mar 23 2004 Smutek... :(
Komentarze: 15

...Czasem się uśmiecham... potem chce umrzeć... płacze... wychodze do ludzi z uśmiechem na twarzy... pokazuje że jestem silna psychiczne... znam swoją wartość... że nic mnie nie złamie... potem chowam sie w kąt... płacze... czuje że już nic nie jestem warta... chce umrzeć... ale już tak naprawde... nie chce dalej czuć bólu... może skok z wierzowca??... Zaczynam wątpić... moje życie zaczyna przebierać coraz to czarniejszych barw... staje sie szare... ludzie mnie dobijają... nie mam już dużo sił... wyczerpują się... jestem słabsza... może już nie warto żyć??... 

agaa : :
mar 15 2004 ...huhu...mój ZAJEBISTY dzionek... i moje...
Komentarze: 32

...pierona... jak ja tu dawno nowej notencji nie napisałam... boshe... jestem zbyt leniwa :P... no to w piątek nie było mnie w szkole... musiałam iść do lekarza... o 7 rano miałam być w przychodni do tego od kręgosłupów... niewiem jak sie nazywa :D... potem o 10 do alergologa na teściki... huhu wyszło że troszeczke mniej na nie które rzeczy jestem uczulona niż 2 lata temu :) :)... huhu... lajcik... potem po prezenta do Soni i Wery na urodzinki... w sobote sie spóźniłam na urodzinki bo mój inteligentny tatuś se wietrzył autko no i zostawił wszystko pootwierane... i se akmulatorek siadł... hahaha :D... to jakoś to szybko naładował i pojechałam po różyczke dla Soni i do Pizzy Hut... spóźniłam sie jakieś 40 minut... hahaha jak to ja... przez ponad 1 goddzine byłam obrażona na chłopców... a potem przez reszte urodzin ryłam jak głupia... hehehe :D :D... na ogół było good... gdyby nie chłopcy to by było lajt... wróciłam do domku około 20.45 albo wcześniej dokładnie niewiem... haha... potem niedziela... do kościoła i potem miałam zjebanego humorka... ale co tu pisać... kto wie ten wie... ale po rozmowie z taką se osóbką... mi przeszło :D :D... MŁAA :***... hihi... Wera i Danusia miały urodzinki to do nich zadzwoniłam i złożyłam życzonka... a tera poniedziałek... wstałam i sie ubrałam i pojechałam do szkoły... huhu... wolała bym zostać w domku... bo mieli do nas przyjść ludzie z ZST zwiedzać zakłada pracy... może były by jakieś fajne okazy... ale kto by mnie chciał ;p... hahaha... postarał sie tatuś bo wszystko posprzątał... hahaha :D :D :D :D :D... jak to zwykle bywa to w naszej szkole jak wiadomo giną kłódki z szatni... to nam zginęła... i cała klasa miała kurtki na lekcji... i baba dostała opierdol od dyrektorki że nas wpuściła do klasy z kurteczkami... 1 mata to był sprawdzian... hmm... niewiem jak mi poszło... ale myśle że przynajmniej 2 dostane :P... potem 2 mata... 3 to fizyka... na której Wera i Danusia rozdawały batoniki i śpiewaliśmy ''pięknie'' Sto Lat... hehe... ja se siedze kończem batonika i nagle mnie baba woła... Agata z zeszytem do mnie... miała mnie pytać, a ja sie wcale nie uczyłam to jej powiedziałam że nic nie umiem i dostałam 1!!!!...ale jebie mnie to... może poprawie :) :)... a potem angielski... spóźniłyśmy sie na lekcje jakieś 10 minut może mniej bo czekałyśmy żeby nam baba skserowała jakieś testy z fizy... to poleciałyśmy szybko do góry... baba wychodziła z innej klasy to my se inteligentne myślałyśmy że tam mamy lekcje... to baba stała przed klasą i gadała z jakąś babą to myśmy sie władowały do klasy... wszystkie wpadły, ja na czele za mną Sonia i Wera a na końcu Magda... już chciałyśmy siadać i sie rozpakować i nagle patrzymy, wytrzeszczyłyśmy oczka... zatkało nas... a tam inna klasa... 1a - chłopcy to my w ryk i wyleciałyśmy z klasy... to było coś w stylu - wariatki pomyliły klasy... hahaha... gdyby nas jeszcze ktoś widział to by była niezła zjeba... to szybko poleciałyśmy do naszej klasy... i potem sie ryłyśmy całą lekcje... hahaha... to kończem se tą notencje... komentujcie i komentujcie... pozdro @ll buziam big MŁAA :***... hihi... mam zajebistego humorasa... haha...

agaa : :
mar 08 2004 ...weekend i school :P... jutro urodzinki...
Komentarze: 12

...phii... no to weekend... przyszłam ze szkoły spakowałam sie no i se jush pojechaliśmy do Brennej... wjeżdżając w naszą dróżke sie zakopaliśmy i w składzie ja, mamut, matka pchałyśmy autko... jakoś ruszyło... potem nie którzy sie rozpakowali (ja niee) nie chciało mi sie i se pooglądałam tv... potem sie poszłam kąpać i nynać i koniec dnia... w sobote chcieliśmy jechać se na nartki jush około 8 a wstaliśmy całą rodzinką dopiero o 12... niezła różnica :D :D... no to sie jakoś szybko ubraliśmy i pojechaliśmy na wyciąga... zaparkowaliśmy autko no i poszliśmy na pierwszego wyciąga... akurat tak sie złóżyło że sie coś zjebało i miał być gotowy dopiero za jakąś godzine... to se postanowiliśmy iść równo z wyciągem, bo nie chciało nam sie tego wszystkiego obchodzić... kilka ludzi wyruszyło razem z nami... byłam zmachana jak jush doszłam do połowy i przed końcem uruchomili wyciąga... myślałam że zara tam zejde i im jebne... bo miał być dopiero czynny za jakąś godzine a od tego czasu mineło jakieś 20 minut :/... potem na drugiego wyciąga i było lajt... pojeździłyśmy se i około 17 zjechałyśmy i do domku... potem wylegiwanie sie na tapczanie i reszta czynności... w niedziele chcieliśmy iść na 9 do kościaoła... jak to my nie wstaliśmy... to na 10 jakoś zdążyliśmy... i nasze hujowe szczęście to napadało śniegu i sie znowu zakopaliśmy... mój tata musiał troche poodśnieżać... ale jak by tak sam odśnieżał to byśmy nigdzie nie zdążyli... to przyszedł gospodarz z odsieczą... tesh za bardzo nie ruszyło... przyszedł zięć, syn, i drugi syn... jednym słowem cała WIEŚ RATUJE PAWLASÓW :D :D... no to jakoś wyjechaliśmy... na 10.30 było w kościele a my byliśmy o 10.50... nie no żeby nie było to ja nie jestem taka święta :D :D...  i przyjechaliśmy do haci i sie ubrać i na nartki... sąsiadki tesh były ale u koleżanki to do nich zadzwoniłyśmy i jeździłyśmy razem... było lajtowo... przyjechaliśmy do domku i sie pakować i do Rybnika... potem necik yeeaa... i inne czynności... a tera poniedziałek czyli dzisiaj :P... jak wiadomo to dzisiaj jest NASZ DZIEŃ ;p... dzień KOBIET :D... no to spóźniłam sie i se nie zdążyłam kurteczki odnieść... 1 lekcja mata 2 tesh i tak sobie... potem fiza... i angol :D... było szzuperr... pod koniec lekcji baba coś tłumaczyła górce... i wszyscy wiedzą o co chodzi :P... to ja żem se wariowało, Piesek i Wera... było lajt... po szkole pośłyśmy na miasto bo Wera i Piesek se chciały kupić prezenty :P... krawatów nie było to se tylko striny kupiły... w halagardzie byłyśmy jakieś 2 razy i za 2 razem baba zwątpiła... i busikiem do domku...  potem Wera po mnie przyszła i pojechałyśmy busikiem na kółko... po kółku troszeczke żeśmy sie poszwędały bo mieście i do domku...było git... przy okazji była na chwile u mnie... odprowadziłam ją i tera siedze na neciku... a jutro kartkówa z bioli i będzie nas pytać z angola... nic nie umiem... bleee :P... dobra kończem notencje... i chcem widzieć dużo komentsów :P... pozdro @ll big MŁAA :**

agaa : :
mar 03 2004 ...haha :D... ;p notencja od nie pamiętnych...
Komentarze: 13

...hm... dawno już nie było tu nowej notencji... no to żem se tera ją pisze... zaczne od ferii... jak zwykle byłam w Brennej... było nawet fajnie :D :D nuuczyło żem sie jeździć na nartkach... co prawda nie jeżdżem jak szzuper narciarz ale mniej sie wywalam... byłam tesh w Rybniku w piątek pod koniec ferii... no to ja k przyjechałam do ciapłam na fotela i po długim stęsknieniu poklikałam se z ludźmi na neciku... potem posłałam sms-a do Pieska i umuwiłyśmy sie na miasto... połaziłyśmy po sklepikach... Sonia kupiła 2 część prezenta do swojego kumpla... potem poszłyśmy do Pizzy Hut po pizze... wzięłyśmy ją na wynos bo bym nie miała co w domku papać... to miałyśmy autobus i szybko wskoczyłyśmy i pojechałyśmy do mnie do domku... poklikałyśmy se na neciku i spapałyśmy pizze i pogadałyśmy se... było całkiem sweet ;p... ale Piesek musiał jush jechać do domku to ją odprowadziłam na przystanka i poszłam do domku... potem musiałam sie szybko zebrać i spowrotem do Brennej... w niedziele miałam z moją sis instruktora... był lajowy... :D :D se normalnie tesh widziałam tą taką co gra w Klanie tą Basie co kręciła z Jackiem, jak ktoś oglądał to wie... wszyscy koło niej skakali bo biedaczka sie nie umiała utrzymać równowagi hahaha były jajca... było git... w poniedziałek zaczynała sie jush szkoła... no to moi starzy postanowili że skoro umimy jush w miare dobshe jeździć to jeszcze zostaniemy... hahaha i byłam na wyciągu i sie wywaliłam tylko 2 razy sukces :D... potem na mały obiadek, spakowaliśmy sie i do domciu :D... we wtorek byłam w szkole i było nawet git... nie chce mi sie opisywać... ;p a teraz jest środa i w szkole tesh byłam i było tak sobie, na ogół nudno... ahap był zapomniała we wtorek był konkurs o Rybniku i żem se książki całej nie przeczytała i winik marny... miałam tylko 8 punktów i 12 miejsce...blee... myśle że za rok będzie git... hahahaha... a jutro będzie czwartek... hehehe ;p... dobshe kończem tą obszerną i długą notencje... cekam na mnóstwo komentsów ;p... pozdro @ll MŁAA :***

agaa : :